środa, 9 maja 2018

Od Miiko do Shaytana...

Łzy płynęły mi po łbie i szyi. Zostawiłam go. Gdy ten przywódca zobaczy, że nie ma mojego ciała wpadnie w szał i będzie się bardziej nad nim znęcać. Intrygował mnie tylko ten ogier, który pomógł stadu Clarisse w walce z ognikami. Mój lament przerwało pukanie do drzwi.
- Chwileczkę. - mówię cicho i pędzę do łazienki, a następnie zmywam łzy. Potem idę wolno do pokoju i otwieram drzwi. Gdy otwieram, zamieram. W drzwiach stoi Shaytan. Naglę zaczynam czuć wszystko razem; radość, szczęście, złość, irytację... Rzucam mu się na szyję, jak staremu kumplowi.
- Szarlotko, przecież byłeś uwięziony! Jak uciekłeś?
Ogier robi się purpurowy.
- Udusisz mnie, Miiko.
Odskakuję zdumiona, że to w ogóle zrobiłam. Wpuszczam go do domu i ponaglam do odpowiedzi. On mi odpowiada. Wszystko. Czuję narastającą złość. Odwracam się do niego plecami i zaczynam walić kopytami w ścianę.
- WIESZ, CO CZUŁAM, GDY MYŚLAŁAM, ŻE CIEBIE TAM ZOSTAWIAM?! NIE PRZERYWAJ MI! PŁAKAŁAM, BO MYŚLAŁAM, ŻE JUŻ PO TOBIE. MOGŁEŚ MNIE CHOCIAŻ UŚWIADOMIĆ, ŻE TEN OGIER TO TY I NIC CI NIE BĘDZIE! - Wydałam z siebie jęk rozpaczy, klapnęłam na ziemi i zalałam się łzami. Shaytan podszedł do mnie powoli, jak do rozjuszonego zwierzęcia i usiadł obok mnie patrząc mi w oczy.
- Miiko, bardzo mi przykro, ale nie mogłem cię narażać. Nie mogłaś tam zostać, bo...
- BO JESTEM ZA SŁABA? - warczę do niego.  Skrzywił się.
- Nie... - rzucił okiem na zniszczoną ścianę. - Bo jesteś dla mnie za ważna.
Przestaję ryczeć. Chyba się przesłyszałam.
- Tak, Miiko. Jesteś mi jedyną znajomą w stadzie. Przyjaciółką. A teraz przestań ryczeć.

<Shaytan? Dziś krótkie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D