poniedziałek, 27 listopada 2017

Od Arkadii do Stelli...

Poczułam jak Kiki drży na całym ciele. W końcu był szczurem. I jako mój daimon mógł komunikować się z innymi szczurami które przekazywały mu informacje o podłożu, Najwyraźniej coś było nie tak. Ziemia drżała mocniej niż zwykle(a zwykle jest tak spokojnie) to mogło znaczyć tylko jedno - goście. Oplatałam korzeniami ciaśniej mój dom. Wsadziłam Kikiego na czubek mojej głowy i na chwile rozsunęłam korzenie tworzące ścianę mojego domu i wyszłam do lasu w tę brzydką pogodę. Zobaczyłam, a raczej Kiki zobaczył (bo ja bez jego wzroku nie zobaczyłabym nic) 5 postaci. Dwa duże konie i trzy zwierzęta. "Dziwne, nigdy nikt się tu nie zapuszcza" - pomyślałam. - "Najpierw łagodnie, najwyżej zapadnięte się w korę jakiegoś drzewa, tak to dobra rozwiązanie" - i wyszłam z cienia.
- Hej! Co tu robicie? - rzuciłam szybko jednocześnie zręcznie poruszając korzeniami drzew by tworzyły pułapkę nie możliwą do ucieczki. - Nie chce wam nic zrobić. Może pogadamy?
Cała piątka wyglądała na oszołomionych. Nie dziwię im się. W końcu wynurzyłam się z cienie własnego domu który od zewnątrz nie przypominał nic innego niż normalne drzewo. Wtedy łaciaty koń szturchnął karego pegaza. A z kolei pegaz pchnął do rozmowy likaona. I wtedy zemdlałam. Nie wiem czemu. Ale ogarnęła mnie senność i zdałam sobie niejako sprawę, że powodem tego była... wizja. Miewałam nie wyraźne wizje od początku życia więc byłam przyzwyczajona.
*
Była mglista. Znajdowałam się na pustyni, widziałam dwa ogromne węż i galopowałam prosto na nie. A ja... byłam ogierem. Ktoś zawołał - Salvador! Ale ja nie przestałam galopować. I nagle przed oczami przelaciały mi obrazy szybkie jak burzowy pegaz. Pierwszy z nich przedstawiał likaona, drugi chyba dwa konie i trzeci lwa i chyba... psa? Coś zaczynałam kojarzyć. I wizja rozwiała się.
*
Kiki z całej siły użarł, bo nie można tego było nazwać ugryzieniem, mnie w ucho. Bolało. Ale dobrze. Obudził mnie. Pamiętałam wizje, zresztą jak wszystkie od początku mojego istnienia, bo niektóre powtarzały się.
-Ty jesteś Daimond, prawda? - powiedziałam łacząc wizje z poprzednich dni.

<Stella? Mam nadzieję ze jakoś dasz rade to napisać, bo zakończenie jest moim zdaniem takie sobie.:/>

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D