piątek, 6 października 2017

Od Stelli do Zary...

Następnego dnia odbyły się losowania przeciwników w którymi będzie się walczyć w Igrzyskach Walki. Ja wylosowałam jednego ogier w moim wieku, pięcioletnią klacz i... Niestety tę psychopatkę. Dowiedziałam się, że ma na imię Paula. Tak było w zapisach zawodników. Znowu ją zabaczyłam, ale mnie nie widziała, więc nie odezwała się żadnym kąśliwym komentarzem. Gdzie ona mieszka? - zastanawiałam się. Nigdy wcześniej jej nie widziałam. Ciekawość nie dawała mi spokoju. Postanowiłam ją śledzić. Gdy odeszła, podłałam za nią. Obca jechała główną ścieżką przez dwie godziny, potem skręciła w lewo. Popędziłam za nią. Weszła na teren Koryna, takiego bogatego ogiera, który był samotnikiem. Miał on daimonę, duży teren i jezioro dla siebie. Nigdy go nie widziałam, bo rzadko opuszczał swój teren. Zastanowiłam się przez chwilę, a potem pobiegłam za Zarą.
.
Koryn szedł po swojej posiadłości. Nagle ujrzał ślad kopyt na wilgotnej ziemi. Zara miała inną podkowę, ta była mniejsza. To znaczy jedno. Obcy koń. Pognał za śladami.
.
Teren nie nie był urodzajny. Było tu parę chwastów. Doszłam do jeziora. Obca klacz którą śledziłam zaczęła napełniać sakwy wodą. Nagle ktoś chwycił mnie za kopyto i pociągnął za głaz. Stałam łeb w łeb z Korynem. Był on średniej wielkości, bułany. Miał duże, jasnobrązowe skrzydła i ładne oczy. Widać w nich było grozę, jak i wrażliwość.
- Kim jesteś? - spytał szeptem.
- Jestem... E... Koleżanką Pauli.
Uśmiechnął się.
- A mnie się wydawało, że się skradasz! O jaką Paulę chodzi? Tu nikt taki nie mieszka.
- Jej - wskazałam na klacz.
- To Zara. Nie Paula.
Zatkało mnie. Zara, Zara, Zara... To brzmi znajomo..
- Muszę już iść... - szepnęłam do ogiera.
Odwróciłam się i odbiegłam.
.
Tymczasem Koryn czuł się tak, jakby zrobił to, co nie powinien.

< Zara? >

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D