Nie lubię, gdy ktoś się mną opiekuje.
Ruszyliśmy z Korynem do krańca jego terenów, gdzie przy głównej
drodze rosła niejedna kępka trawy. Zaczęłam zajadać ze smakiem, a Koryn się
tylko patrzył z niesmakiem na moje chude nogi. Błagam, żeby tylko się nie
martwił o to, że nie jem podstawowych posiłków! Innego powodu nie widzę, aby
się gapić na moje nogi. Nie są przecież ładne. Po piętnastu minutach się już
najadłam do syta, pierwszy raz od kilki dni.
- Czy ty coś jesz? Jesteś strasznie chuda i niedożywiona! –
mruknął znowu zniżając wzrok na moje nogi.
- Odczep się od moich nóg. Jem ile chcę.
Zamilkł i już się do mnie nie odezwał. Mi to pasowało.
Wróciłam na polanę, gdzie zauważyłam sir Spląta i Teneris jedzących siwego królika.
- Spląt, mogę cię prosić na słowo? – fuknęłam, chodź
wiedziałam, że jak odmówi wyniosę go siłą.
Kiwnął głową i podszedł do mnie. Odeszliśmy kilka metrów
dalej. Odwróciłam się kilka razy, aby sprawdzić, czy nie podsłuchują. Gdy
zauważyłam, że rozmawiają ze sobą, odwróciłam się do Spląta.
- Idziemy stąd! – warknęłam. - Mam już tego dość! Ten pegaz
gadał dziś o moich nogach! Mówił, że powinnam się więcej odżywać!
- Bo to prawda – poparł pies, ale gdy spojrzał w moje oczy
ujrzał w nich nieustępliwość pomieszana ze złością. – Ale gdzie byśmy poszli?
Na drogach głównych stoją Asowie! Droga główna jest we wszystkich krainach. Jak
wyjdziemy na pewno nas znajdą! Chcesz iść do więzienia stada? Chcesz być
skazana na wygnanie?
Nie odpowiedziałam. Miał trochę racji.
- Myślisz, że pozwolą nam zostać? – szepnęłam ciszej bo
zapomniałam, że nasi towarzysze są daleko. – A jeśli nas zdradzą?!
Sir Spląt zastanowił się przez chwilę, o potem odparł.
- Terenis jest w porządku. Zaświadczam o nich.
Wybauszyłam na niego oczy. Poszliśmy do towarzyszy.
- Mieliśmy naradę – zaczęłam. – Chcielibyśmy u was zostać.
Na kilka dni, nie więcej! Nie będziemy dla was problemem!
- Oczywiście, że możecie zostać, nawet na więcej niż kilka
dni. – powiedział Koryn.
Już chciałam się uśmiechnąć, ale dodał.
- Musicie przestrzegać naszych zasad.
Spojrzałam na Koryna. Zasad? Nienawidzę zasad! Czego on
chce?!
- Po pierwsze, żadnych fochów. Po drugie. – wymienił wzrok z
Terenis – Macie nas słuchać!
O NIE. O NIE. O NIE.
Po trzecie musicie nam pomagać w pracy. Po czwarte mówcie,
gdzie się wybieracie. I po piąte, o wszystkim nam mówcie. Tylko tyle od was
wymagamy. My zaś, gwarantujemy wam bezpieczeństwo.
Razem z sir Splątem wymieniliśmy się spojrzeniami. Ustąpię
tylko dla niego.
- Wchodzimy w to.
< Koryn? Starałam się, by było jak najdłuższe >