piątek, 8 grudnia 2017

Od Zary do Koryna...

Wygrałam ze Stellą. I już ma się ode mnie odczepić. Szłam do Koryna, który stał przed wielkim drzewem.
- Hej. - odezwał się spokojnym tonem. - Mogłabyś mi coś wyjaśnić?
Kiwnęłam głową.
- Podałaś imię Paula. Czemu mi nie powiedziałaś?
- Paula... - Zaczęłam. - Tak się kiedyś nazywałam. Zmieniłam na Zara, bo nie podobało mi się i związane było z moją matką. To prawda, nie mówiłam ci, ale cię nie okłamałam. Ja nie kłamię.
- Rozumiem. - kiwnął głową. - Przepraszam, że tak myślałem...Chodź, mam coś dla ciebie.
Wydawał się zmieszany. Poprowadził mnie przez drogę za jeziorem. Gdy trochę pogalopowaliśmy, dotarliśmy do części terenu Koryna, której mi jeszcze nie pokazał. Ujrzałam jaskinię w skale. Ogier wyciągnął coś z niej. Srebrne pudełko. Podał mi je.
- To dla ciebie.
Wstrzymałam oddech i otworzyłam wieko. W środku były srebrne wstęgi. Pewnie do grzywy, nie wiem, nigdy takich nie miałam.
- Nie mogę ich przyjąć. - jęczę. - Pewnie sporo kosztowały.
Nikt mi nigdy nic nie dał. Nikt mi nigdy nie zaufał.
- Zara. - spojrzałam mu w oczy. Jego głos był miękki i spokojny. - Otworzyłaś mnie na nowo. Przy tobie coś czuję...
- Ja też. - powiedziałam. - Koryn, odkryłeś moją drugą naturę, czego nie zdołali inni, którzy widzieli we mnie tylko przestępczynię. Jesteś inny niż wszyscy.
Dotyka mojego kopyta.
- Załóż je. - mówi i uśmiecha się.
Wplatam wstążki we włosy.
- Jesteś taka piękna. - słyszę głos Koryna.
Płaczę. Łzy wzruszenia płyną po moim łbie. Potem zaczynam się śmiać. Biegnę przez skały, Koryn za mną. Razem się gonimy między skałami. Upadam na ziemię. Koryn siada obok mnie. Widać zachodzące słońce. Czuję jego gorący oddech.

<Koryn? Zapytasz mnie o TO  ;) ? xd>

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D