sobota, 25 listopada 2017

Od Zary do Stelli...

Ktoś na mnie wpadł, jak szłam do Koryna. Otworzyłam oczy. Ujrzałam gniady łeb i pasemki we włosach.
- Znowu ty! - warknęłam na nią. - Co, szpiegujesz mnie?!
Nie spojrzała mi w oczy. Pchnęła mnie tak, że upadłam i odbiegła. Ja zaczęłam szeptać przekleństwa. A co jeżeli zapatrzyła się na Koryna?! Wtedy na prawdę jej nie daruję! Był dla mnie jedynym wsparciem w Stadzie Clarisse, najbliższą osobą. A ona chce mi go odebrać. Na Igrzyskach pokażę jej kto tu rządzi!
.
Za pięć minut rozpoczynały się Igrzyska. Na nie zgromadzili się wszyscy członkowie ze stada. Słyszałam wiwat tłumów. Odetchnęłam głęboko. Nie możesz żyć w strachu.
Ujrzałam Koryna. Uśmiechał się do mnie i pokazał uniesione kciuki. Będzie dobrze. To mój dzień! Usiadłam i czekałam cierpliwie na swoją kolej. I nagle cały mój dobry humor wyparował, zobaczyłam znajomy koński łeb i koraliki we włosach. Poczułam falę złości.
- A teraz zawalczą: Stella i Paula! - oznajmił głos.
Zara. Poprawiłam go w myślach. Zara, która zaraz złoi jej tyłek. Zerknęłam w stronę, gdzie był Koryn. Nie uśmiechał się, patrzył na mnie zaskoczony. Przygryzłam wargę. Ogier nie wiedział o moim kłamstwie. Mimo, że to było wiadome, czułam wyrzuty sumienia. Obiecałam mu. Skarciłam się w myślach. Zaraz walczę. Wyszłam na arenę.

<Stella?>

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D