wtorek, 22 sierpnia 2017

Od Koryna do Zary...

Otworzyłem powoli oczy i pierwsze co ujrzałem do Terenis rozmawiająca z Zarą. Obserwowałem je przez chwilę po czym podniosłem się na nogi i rozprostowałem skrzydła czując lekkie odrętwienie po śnie. Mój daimon rzucił na mnie szybkie spojrzenie i wzleciał w górę pozostawiając mi zajęcie się klaczą. Westchnąłem w myślach i podszedłem do jednorożca, który obserwował mnie uważnie.
-Połóż się- rzuciłem podchodząc.- Bo nadwyrężysz sobie nogę.- spojrzała na mnie wyniośle i odparła:
-Mogę postać.
-Kładź się.- powiedziałem to rozkazującym tonem, bo zniecierpliwienie już powoli zaczęło mnie ogarniać. Zara mrucząc coś pod nosem z widoczną niechęcią wykonała moje polecenie. Przerzuciłem spojrzenie na psa. Spał jeszcze, jego bok unosił się w regularnym oddechu. Uklęknąłem i zmieniłem klaczy opatrunek. Potrzebne do tego materiały przyniosła mi sokolica, co wyjaśniało jej chwilową nieobecność. Parę razy opatrywana syknęła z bólu lecz szybko udało mi się z tym uwinąć. W tym czasie zbudził się Spląt i nieco nerwowo obserwował moje poczynania ale stopniowo zaczął się uspokajać. Po skończonej robocie zapytałem:
-Jesteście głodni?
-Tak- odpowiedzieli zgodnie, a ja zwróciłem się do psa:
-Niestety nie mam tu żadnego mięsa, chyba, że wybierzesz się razem z Terenis na polowanie.- Wzrokiem spytał się klaczy i kiedy tylko ta skinęła głową odpowiedział:
-Dobrze, pójdę.- po czym odbiegł, a mój daimon odleciał razem z nim. Teraz na powrót zająłem się jednorożcem.
-Trawy trochę tu rośnie, pytanie czy potrafisz wstać czy też mam ci jej nazbierać.- uśmiechnąłem się z przekąsem, bo znałem odpowiedź.
-Mogę.- odparła i jakoś stanęła na nogi.
-To chodź.- rzuciłem kierując się w stronę zielonej roślinności.

<Zara? Wena gdzieś uciekła ale jakoś napisałam to opko choć pozostawia ono wiele do życzenia :/>

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D