czwartek, 3 maja 2018

Od Miiko do Shaytana...

- Gdzie mój dajmon? - pyta z niepokojem Shaytan.
Ogier nadal był skrępowany na nogach, ale pozwolili mu pytać o co chce.
- Uciekł nam! - warknął siwek. - Szukaliśmy go, ale zwiał. Ja mu dam, jak powiadomi kogoś w stadzie... Stanowi dla nas zagrożenie.
- Kim jesteście? - pyta się Shaytan.
- Jesteśmy ze Stada Ognia, które zamieszkuje tereny Trokiewi. Wybrano nas, byśmy stanowili mechanizm walki ze stadem Clarisse. A ty będziesz naszym narzędziem.
Shaytan skrzywił się. Nie lubił wcale takiego tonu.
.
Miiko była niespokojna. Chodź była godzina piąta trzy, nie mogła zasnąć. Ostrożnie wstała z siana i wyszła z jej małego domku. Miiko mieszkała w sercu stada, na uboczu. Nie miała sąsiadów, ale było to dla niej na rękę. Nie lubiła obcych, ani tłumów. Na dworze było chłodno, przed wyjściem wzięła lekką pelerynę, którą klacz zarzuciła na kark. Czuła się taka samotna... Shanti musiała gdzieś iść i Miiko została sama. Do uszu Miiko dobiegł dziwny dźwięk. Ktoś ją wołał. Przeczesała wzrokiem okolicę, ale nikogo nie widziała. Nagle zobaczyła sylwetkę jakiegoś kotowatego stworzenia. Gdy istota się zbliżyła, Miiko rozpoznała w niej Cruxa.
- Cześć. - klacz zbliżyła się do wielkiego kota.
Crux był bardzo zdenerwowany i strasznie dyszał, jakby przebiegł maraton.
- Miiko, błagam pomóż nam! Tutaj znam tylko ciebie! - klacz złapała go za łapę zanim Crux się przewrócił. Dopiero po chwili zobaczyła na jego ciele sińce i zadrapania. Wprowadziła go do domu i kazała siedzieć na sianie. Nalała chłodnej wody do miski i czystym elastycznym listkiem zaczęła przemywać mu zdrapania.
- Opowiadaj. Powoli. - powiedziała.
Crux opowiedział jej co się stało ze Shaytanem i jak ktoś ich zaatakował.
- Weszliście na teren Trokiewi. To chyba konie z Ognistego Stada, największego wroga Stada Clarisse.
Zapadła cisza.
- Miiko... Muszę go uwolnić. Wiem, że nie mogę cię o to prosić, ale czy...? - zaczął Crux. Kiwnięciem głowy podziękował za przemycie ran, kiedy wstała Miiko.
- Pomogę. Oczywiście, że tak. Ale teraz wypij. - podała mu jakiś eliksir.
- Co to? - spytał się Crux i powąchał substancję. Pachniała jak mieszanka ziół i pomarańczy.
- Zaufaj mi. - powiedziała spokojnie Miiko. - Przecież cię nie utruję.
Crux wypił substancję. Poczuł, jak wracają do niego siły. Potem jednak poczuł senność. Jego głowa opadła na siano, zanim usnął zobaczył zamgloną Miiko. Widać, że była zmartwiona. Potem Crux zasnął.
.
Crux powoli otworzył oczy. Był w tym samym miejscu co zasnął, tyle, że nie było tam Miiko. Czuł się dużo lepiej, razy poznikały i nie był już śmiertelnie zmęczony. Teraz musiał znaleźć i uratować Shaytana. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich Miiko. Miała rozkopane włosy, wory pod oczami, jakby nie spała i czerwone oczy. Na ramię miała zarzuconą jakąś torbę. Crux widział, że były w niej zioła, rośliny, owoce, trawa i wiele innych dziwnych rzeczy.
- Dzień dobry. - powiedziała Cruxowi i zniknęła w drugim pomieszczeniu. Kot natomiast, wstał i podreptał o trzeciego pomieszczenia, które okazało się łazienką. Zobaczył wielkie drewniane naczynie z wodą, zapewne przygotowane dla niego. Crux umył się cały z potu, zaschniętej krwi i kurzu. Gdy skończył, czuł się czyściej. Włosy na jego futrze pozlepiały się ze sobą w grube pasma i z trudem je rozczesywał. Gdy wyszedł z łazienki zobaczył Miiko, która przygotowała śniadanie.
- Wolisz zjeść śniadanie, czy obiad? - spytała się Cruxa.
- Co? - zdziwił się kot.
- Wiesz... Dużo zwierząt o tej porze je już obiad. Jest druga po południu, Crux.
Kot zdecydował się na obiad. Miiko dała mu mięso i trochę owoców. Crux odetchnął z ulgą. Już myślał, że klacz każe mu jeść siano lub trawę.
- Co robimy? - spytał się kot po sytym obiedzie.
- Zaprowadź mnie w miejsce, gdzie was zaatakowali. - Miiko chwyciła swoją torbę i zarzuciła sobie ją na ramię.
- Chodźmy.

<Shaytan? Odwzajemniam długie |:> >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D