poniedziałek, 14 maja 2018

Od Miiko do Shaytana...

Był piękny dzień,  my przechadzaliśmy się leniwie po sercu stada. W pewnym momencie zatrzymałam się i kopytem wskazałam jeden duży dom, który stał w centrum.
- Tu jest lecznica. - mówię. - Pracuje tu moja przyjaciółka, Stella. Już ją poznałeś. Możesz tu przyjść gdy będziesz miał jakąś ranę, ból głowy, skręconą kończynę, czy też inne... Sprzedają też wyroby zielnicze - w tym eliksiry - ale są płatne.
Ogier kiwnął głową.
- Eliksirów nie potrzebuję, a kuruję się sam.
Uśmiecham się do niego. Mam tak samo. Idę po pomoc, gdy sama nie daję rady. Idziemy dalej główną drogą do wielkiego drzewa.
- Tu odbywają się zgromadzenia. - mówię nie zatrzymując się. Wchodzimy w część mieszkalną. Widzimy małe domki wybudowane w równych szeregach.
- Tu są domy. - mówię. - Ale niektórzy, jak ty i parę innych wolą żyć samodzielnie. Ja praktycznie też, mam domek przy samej południowej granicy serca stada. Kupiłam go od władz, po jakimś strażniku, który no... E... Wykorkował pół roku temu. Był po zaniżonej cenie, bo popadał w ruinę. E... Nie za dużo gadam? - spytałam się rozglądającego ogiera, który po moim pytaniu odwrócił się w moją stronę.
- Nie. Mów dalej.
Zaczęłam opowiadać mu o tym, jak się tu wprowadziłam. Wkrótce jednak, rozmowa przeszła na moją przeszłość. Fajnie było z kimś o niej porozmawiać. Myśląc o rodzicach, dotarło do mnie, że Shanti dziś wraca.
- No... A twoja przeszłość? Co robiłeś, zanim tu trafiłeś? - już myślałam, że przebiłam jego czuły punkt. Że swoją ciekawością przekroczyłam tą cienką granicę. Ale ogier się nie zdenerwował, ba, uśmiechnął się i zaczął opowiadać o pożarze w lesie, siostrze, mamie i walce. Kiwam łbem.
- Stary, współczuję... Miałeś zasraną przeszłość, nie to, co ja...

<Shaytan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D