niedziela, 13 maja 2018

Od Koryna do Zary...

Zara chrząknęła niepewnie, kiedy szybko się rozłączyliśmy. Terenis puściła do mnie oczko z chytrym uśmiechem, po czym rozpostarła skrzydła i wzniosła się wysoko ponad nasze głowy. Spląt przerzucał na nas spojrzenia, z Zary na mnie i z powrotem.
-Więc...czy chce mi ktoś wyjaśnić co tu się właśnie wydarzyło?- zapytał z lekko zmarszczonymi brwiami. Spojrzeliśmy z klaczą na siebie, a Zara odparła:
-Jak widać, pocałowaliśmy się.- pies uniósł brwi, ale odpuścił i zostawił ten temat.
-Przyniosę ci trochę ziela na nadal leczące się twoje rany.- mruknął tylko i odszedł. Obrzuciłem się uważnym spojrzeniem. No tak, miałem pewne urazy przez ten przeklęty pożar. Wszystko mnie bolało, ale myśl, że odzyskałem Zarę jakby ulżyła mi. Była bezpieczna i to było ważne. A ja powoli będę się leczył, a wtedy wrócimy i skopiemy tyłki tej grandzie bandzie, która wysłała tu klacz. Póki co jednak mogłem sobie pomarzyć. Czułem jak powieki mi ciążą, jakby coś siłą ciągnęło je ku dołowi, a moja świadomość stopniowo ustępowała przynoszącemu leczenie snu.
-Chyba się prześpię.- mruknąłem cicho i oparłem swobodnie głowę na ziemi. Mimo wiadomych niedogodności, było mi całkiem miło. Pośród lasu, pod błękitnym sklepieniem, z którego lało się przyjemne ciepło i z klaczą, która skradła mi serce. Chyba jakoś przeżyję. Pomyślałem nieco rozbawiony, po czym puściłem ostatnie hamulce i odpłynąłem w świat pięknych marzeń sennych, ale i przerażających koszmarów.

***

Przez większość czasu śnił mi się ogień. Krwisto-czerwony, z odrobiną wściekłego pomarańczu rozprzestrzeniający się aż po horyzont, strzelający śmiercionośnymi jęzorami wysoko w okryte czarnym dymem powietrze. Pływałem w ogniu, ale nie czułem bólu. Miałem wrażenie jakbym znajdował się wśród mojego żywiołu, w wodzie, tylko, że nie przyjemnej, chłodnej, ale ciepłej jak zupa. Pływałem i pływałem, nie mogąc wydostać się. Potem przeniosłem się w ciemność, lecz tak czarną i wyrazistą, że czułem się przytłoczony. Stałem tak, nie mogąc się ruszyć. Nagle znikąd dobiegł mnie głos, który rozpoznałbym wszędzie- to Zara. Wystrzeliłem do góry rozpościerając skrzydła i nagle się obudziłem.

<Zara?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D