No dobra. Ta dziwna, wrogo do wszystkich nastawiona klacz wreszcie coś powiedziała. A wiec nazywa się Zara...
-Musimy się zaopatrzyć w jakieś jedzenie.- powiedziałam i zaczęłam wyciągać z zamrażalnika mrożone mięso.
-Co ty robisz? - odezwała się Zara.
-Nie lubisz? - zdziwiłam się. -Ach no tak!Ok. Ale trawę będziemy mieć po drodze.- dodałam.
Spląt spojrzał łapczywie na moja zamrażarkę. Kiki zresztą też.
-Może podniesiemy? - zaproponowali jednocześnie.
-Nie, sama dam radę. - uśmiechnęłam się złośliwie. - Dobra możemy wziąść jeszcze to i to..- mruczałam pod nosem.
Gdy byliśmy gotowi ruszyliśmy. Przez pierwsze kilka minut panowała cisza. Postanowiłam ja przerwać. "Spytam się ją o jej przeszłość" pomyślałam. "Może nie zbyt się ucieszy ale trzeba to przerwać."
-A tak w ogóle to jak się tu znaleźliście? I czemu tak się przestraszyłaś? Na prawdę nic ci nie chciałam zrobić. Nie panuje nad mocą. Dlatego zmierzam do Stada. Muszę się nauczyć. A wy macie jakieś konkretne powody?
"Na razie tyle." uznałam. "Ja ją później zdążę zagadać na śmierć" - uśmiechnęłam się w duchu.
<Zara? Co odpowiedziałaś?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
REMONT!
TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D
-
TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D
-
Oderwałem się od niej pchnięty naglą myślą i odwróciłem głowę. Klacz wyglądała na nieco zawiedzioną, oraz zaniepokojoną, kiedy najwyraźniej ...
-
Wspięliśmy się na klif w momencie, kiedy zaczął padać deszcz. Weszliśmy razem do mojej jaskini. Przez kilka minut siedzieliśmy w zupełnej ci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz