czwartek, 6 lipca 2017

Od Zary do Arkadii...

Zacisnęłam usta.
- Nie twoja sprawa - fuknęłam i odeszłam dalej.
Z oddali zobaczyłam, jak sir Spląt podchodzi do Arkadii.
- Lepiej daj jej spokój - usłyszałam głos psa. - Ona dużo przeszła. Daj jej trochę czasu.
Klacz nie odpowiedziała. Zrobiło mi się głupio. Może i nie wiedziała o mojej przeszłości, ale chciała nam pomóc. Otrząsnęłam się z tej myśli. To jest pół koń natury - jej nie można ufać! Nikomu nie można ufać - moja jedyna zasada. Ruszyliśmy w drogę gęsiego. Ja na przedzie, potem Spląt, a ostatnia włóczyła się Arkadia. Wyglądała na zamyśloną. Jak następnym razem będzie mnie pytać o podobne sprawy użyję mesmeryzacji i strącę ją ze skały - pomyślałam i uśmiechnęłam się słodko. Wystarczy tylko odrobinkę mocy...
Zachodziło słońce. Robiło się zimno. Poczułam wiatr na moim grzbiecie. Zdecydowaliśmy się na postój. Ja i sir Spląt usiedliśmy po jednej stronie ogniska, a klacz ziemi po drugiej. Pies wtulił się w moją sierść i zdrętwiały zimnem zasnął. Zamknęłam oczy. Poczułam, jak ktoś przykrywa mnie kocem. Otworzyłam oczy. To Arkadia. Odwróciła się bez słowa i poszła na ,,swoją część``. Zrzuciłam z siebie koc na podłogę. Sir Spląt chętnie się nim owinął.
Północ. Dygotałam z zimna, ale nadal nie wzięłam kocyka. Przysunęłam się blisko ogniska aby się rozgrzać. Nie mogłam spać. Wpatrzyłam się w ciemną postać konia siedzącą do mnie placami po drugiej stronie. Arkadia też nie może spać. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Nic nie powiedziałam. Poszłam spać. Czułam na sobie jej spojrzenie.

<Arkadia? Podoba si się :3 ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D