niedziela, 25 czerwca 2017

Od Arkadii do Zary...

Gdy usłyszałam stukot kopyt. Obcych kopyt. W mojej tymczasowej miejscówie zareagowałam tak jak zawsze. Nie chciałam nikomu zrobić krzywdy. Tylko pogadać i wypowiedzieć się na temat wchodzenia do czyjegoś domu bez pukania.
Ale w mojej głowie już pokazywały się czarne sceny. Pomyślałam o korzeniach, o kojących korzeniach, bujnie rosnących. Ta myśl kojarzyła mi się ze snem i marzeniami. Uznałam,że włamywacz się nie przestraszy. Jednak zanim cokolwiek zrobiłam, one  same wyskoczyły z ziemi, oplatając w całości czarnego jednorożca i drobnego chudego psa. Chciałam je powstrzymać, ale zielony ogień buzował we mnie obezwładniając mnie, moją moc. Znowu przejął nade mną kontrole.
"G*wno mi ta moc potrzebna"- pomyślałam, ale wiedziałam, że to nie do końca prawda.
No dobra, ale trzeba przywołać się do porządku. Uspokoiłam myśli. Pozwoliłam korzeniowi oplatać się wokół przybyszy niczym boa. Ale szybko wyobraziłam sobie węża boa który okazał się balonem i flaczeje. Kątem oka spojrzałam i zobaczyłam, że "boa" odpuszcza. Mój szczurek Kiki odgryzał co mógł. Podeszłam do jednorożca.
-Sorry, za te korzenie. Jeszcze się uczę. - powiedziałam myśląc-"No dobra koniec przepraszania, czas na lekcje" - Na drugi raz pukaj, ok? To mogło źle się skończyć. Ja nie panuje jeszcze nad mocą. Możemy jednak zrobić sobie pogadankę na temat płukania do drzwi. - oznajmiłam najuprzejmiej jak mogłam. - Sama bym wam udzieliła pomocy i dała jedzenie i wodę. I koce też. - powiedziałam. - Jestem Arkadia, a to jest mój szczurek Kiki. A wy kim jesteście?

<Zara?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D