czwartek, 10 listopada 2016

Od Stelli...

Stella szła do Salvadora i Likaony. Obok stał Kosarius i Kastoro. Salvador spojrzał na Stellę wrogo.
- Ssstella? – odparł Hope odwracając się do niej.
- O co chodzi, Hope? – Zapytała zniecierpliwiona.
- Lllepppiej sssię oddwróććć…
Klacz westchnęła.
- Uwaga! – krzyknął Kosarius.
Stella się odwróciła. Za nią był ogromny ptak.
- Coś odparł do Salvadora.
- Słuchajcie… - powiedziała – wiem, że się pokłóciliśmy, ale w obliczu śmierci lepiej mieć ze sobą dobry kontakt. Ogiery zrozumiały. Ptak chciał rzucić się na Salvadora, ale Stella użyła swojej  wietrznej mocy. Zerwał się wiatr, któremu nawet nie sprostał ptak. Ptak zapiszczał wściekle i ostrymi pazurami zagarnął Hope do góry.
- Stella! – Krzyknął w panice daimon.
Pazury zaczęły zaciskać się na gardle psa.
- To twój daimon, tak? – Spojrzał na Stellę. – Chcesz, żeby przeżył? Przestań używać mocy – rozkazał.
Klacz posłusznie wyłączyła moc. Jednak ptak nie wypuścił Hope.
- Och, miłość! Złap, jeśli go naprawdę kochasz! – Rzucił Hope daleko, z pięćset metrów. Stelli prawię nie wyszło serce z piersi.
- Uratuj go! – powiedział Salvador – My się tym ptaszyskiem zajmiemy!
Klacz spojrzała na ośmio – nogiego konia. On ją ponaglał. Rzuciła się do lasu szukając daimona.

Po dwóch godzinach szukania w buszu coś dostrzegła. Hope leżał na ziemi, głową uderzył o skałę. Jednak oddychał. Pies był nieprzytomny i miał ślady po ostrych pazurach ptaka. Wzięła go na grzbiet i w tej chwili usłyszała stukot wielu kopyt. Stado Molia się zbliżało! Najszybciej jak umiała popędziłą przez las. Niestety rzeka zagrodziła jej drogę.
Nie miała czasu rozmyślać, czy jest głęboka. Weszła do wody i zrozumiała, że był to błąd. Prąd wodny popchnął ją w inną, nieznaną stronę. Stado Morlia odpuściło. Stella panicznie próbowała zatrzymać się nogami, ale nic z tego. Nagle rzeka się urwała. Tam był wodospad…!  Zostało już dziesięć metrów… Stella panicznie próbowała się zatrzymać. Ale jak do tej chwili, nic z tego. Pięć metrów. Klacz martwiła się o Hope na jej grzbiecie. Metr i…  Poczuła, że spada. Pies spadł z grzbietu Stelli.
- Hope! – zawołała.
Poczuła wodę w nozdrzach. Wszystko spowiła ciemność.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D