czwartek, 10 listopada 2016

Od Kosariusa...


Pegaz nie zastanawiał się ani chwili, od razu dołączył do Salvadora, a wraz z nim Kastoro z dziwnym uśmiechem na pysku. Pewnie nie mogła się doczekać żeby komuś sprać tyłek, bo dawno nie miała do tego sposobności. A może dlatego, że chciała mieć z jastrzębia obiad.....Kto ją tam wie? Stella również stanęła do walki razem z Hope który nie był tak zadowolony jak Kastoro z tego, że musi się bić. Daimond miała chyba takie same odczucia jak on. Karano zamachnął się na nią skrzydłem jednak ona zanurkowała pod nim i chwyciła je w zęby. Jastrząb zamachnął się na nią drugim, a likaona musiała go puścić żeby nie zostać trafiona. Salvador dwoma nogami próbował kopnąć go w brzuch, a pozostałymi dwoma nadepnąć na nogi. Karano jednak nie był niezdarą. Próbował wzlecieć w powietrze aby atakować ich z góry przy czym ciągle się miotał i sleipnir miał trudnosci z trafieniem go. W końcu jednak udało mu się dostać brzucha jastrzębia który lekko się zachwiał i na moment stracił koncentracje co wykorzystała Kastoro. Podbiegła, stanęła na tylnych łapach i pazurami lewej przedniej drapnęła jego bok zostawiając cztery głębokie szramy. Zaraz uskoczyła przed ostrym dziobem ptaka. Stella opadła na przednie nogi spróbowała kopnąć go tylnymi ale odskoczył. Po chwili spróbowała kolejny raz lecz znowu uniknął ciosu. Wokół niego zrobiło się trochę więcej miejsca. Szybko rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze. Kosarius machnął parę razy czarnymi skrzydłami i już po chwili leciał za uciekającym ptakiem. Wkrótce dogonił go i mocno uderzył skrzydłem w głowę. Karano przez chwile stracił panowanie nad lotem co wykorzystał pegaz i złapał go za skrzydło. Zawrócił z jastrzębim skrzydłem i zaczął lecieć z powrotem. Aby unikać ciosów zakrzywionego dzioba, pazurów i skrzydeł kopał co chwilęptaka w głowę. Zaczął obniżać lot, a gdy znajdował się nad kolegami upuścił zdezorientowanego Karano prosto pod ich kopyta i poleciał dalej aby wylądować. Jastrząb nie zdążył znowu wzlecieć w powietrze gdyż Hope chwycił go za nogę i zciagnął na ziemię. Salvador uniósł nogi i kopnął nimi ptaka w głowę co spowodowało, że Karano stracił przytomność.
-Biegiem- zawołał sleipnir łapiąc daimond i wrzucając na grzbiet po czym ruszył galopem. Wszyscy ruszyli za nim oprócz Kastoro która wygladała na niezadowoloną, pewnie dlatego, że nie mogła zjeść jastzrębia lecz nie zostało jej nic innego jak ruszyć za innymi. Po chwili dogoniła ich i razem ruszyli do pobliskiej jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D