czwartek, 10 listopada 2016

Od Kosariusa...

Nagle stało się tak jasno, że Kosarius zmrużył oczy lecz jeszcze przez parędziesiąt sekund widział mroczki. Po ciemnym lesie deszczowym słoneczna równina wydawała się nierzeczywista. Nie było już wilgoci ale było jeszcze goręcej. Słońce prażyło niemiłosiernie jednak dwójce zmęczonych zwierząt to nie przeszkadzało. Powlekli się do małego wodopoju i pili, pili, pili. Potem legli p od drzewami ma trawie. Pegaz skubał trawę na leżąco, a Kastoro zamknęła oczy i ziewnęła ukazując ostre jak brzytwa zęby oraz różowy język. 
-Wreszcie w jakimś normalnym miejscu- mruknęła do siebie lwica po czym podniosła się i przeciągnęła.
- Idę zapolować- oznajmiła ogierowi i ruszyła przez trawy bokiem do słońca.
- Zaczekaj!- zawołał podnosząc się na nogi i przytruchtał do czekającej Kastoro.- Tu nic sama nie upolujesz. Do tego potrzebujesz więcej lwic.
- Czyżbyś nie wierzył w moje umiejętności?- zmrużyła oczy. Rumak wiedział, że wkroczył na grząski grunt więc szybko się zreflektował.
-Nie, przecież wiesz. Po prostu się martwię. Coś może Ci się stać.
-Poradzę sobie- lwica machnęła ogonem i truchtem ruszyła przez wysoką, żółtą trawę. Kosariusowi nie zostało nic jak tylko położyć się na trawie, napić, coś zjeść i myśleć. 
Kastoro wróciła parę godzin później wyraźnie najedzona.
- I co?- spytał pegaz.
- Upolowałam żarcie, a co myślałeś?- Legła na trawie obok niego.- Przespijmy się tu dobrze? Nie chce mi się już nigdzie iść.- Rumak kiwnął łbem i położył go na trawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D