niedziela, 3 grudnia 2017

Od Nakira do Amber...

Tego dnia, przed położeniem się na moje posłanie z liści, zerwałem z tylnej nogi złotą bransoletę. Uwierała mnie i sprawiała, że drętwiała mi noga. Zastanawiałem się, co z nią zrobić – była dla mnie bardzo cenna. Wykonał ją Zayn, przyjaciel rodziny. Dostałem ją po narodzinach i jedno z moich najwcześniejszych wspomnień było z nią związane. Pamiętałem moją siostrę oglądającą ją i zachwyt w jej oczach. Moja siostra…Nieważne. Już do niej nie należałem.
Nagle poczułem, że zaczynam wsiąkać w czyjś sen. W ostatnich dniach powtarzało się to coraz częściej. Chowając się w zaroślach i zachowując ostrożność, do tej pory nie spotkałem żadnego konia; mimo to wiedziałem, że jestem na terenie stada i zbliżam się do jego części mieszkalnej. Powoli zacząłem tracić kontrolę i drętwieć. Nie miałem siły żeby nawet spróbować się wyrwać, mogłem mieć jedynie nadzieję że to nie koszmar. W przypływie złości na siebie samego i na moją niepotrzebną mi moc cisnąłem trzymany pierścień daleko w krzaki – chwilę później byłem już we śnie.
Sen był bardzo niewyraźny i nienaturalnie przyspieszony. Widziałem krótkie urywki i rozmazanie sceny. Jakiś koń biegł w stronę siwej klaczy, od razu rozpoznałem w niej śniącą. Błysk. Ogier wpada na nią. Kolejny błysk. Ktoś bierze ją na ramiona. Błysk. Traci przytomność. Sen się urywa, najwyraźniej niesiona przez nieznajomego wybawcę śnieżnobiała klacz się ocknęła. Na szczęście dla mnie.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem stojącą nade mną Jill. Trzymała w pyszczku moją bransoletę i była wściekła. Jill jakimś cudem umiała mnie uwolnić z tych lekkich snów mimo że była bezradna, gdy trafiłem w sam środek koszmaru. W ten sposób się poznaliśmy, ale to znacznie dłuższa historia. Wiedziałem, że to ona wyrwała mnie ze snu, więc otworzyłem usta w celu podziękowania.
- Nie dziękuj. I patrz, coś zgubiłeś. – warknęła. Rzuciła przede mnie złoty pierścień i popatrzyła na mnie bez słowa. Postronnemu obserwatorowi moja daimonka mogłaby się wydać wredna i niegodna przyjaźni, ale w jej oczach zobaczyłem zrozumienie. Wiedziała, że specjalnie wyrzuciłem ten drobiazg. Wiedziała też, dlaczego to zrobiłem, ale mimo to swoim zwyczajem milczała. A jednak nie.
- Wiesz, coś zauważyłam, tak na południowy wschód od nas. Może mogłoby cię to zainteresować, bo chyba dotarliśmy do serca tego całego stada. – odezwała się nagle. Tylko nie to. Po to uciekałem, żeby teraz trafić na tereny innego stada i być wciągany w ich sny? Zachowałem swoje myśli dla siebie i rzuciłem:
- Prowadź.
Po około dziesięciu minutach przedzierania się przez las wyszliśmy na drogę. Nie miałem pojęcia że byliśmy tak blisko, nic dziwnego że wciągnął mnie sen nieprzytomnej po wypadku klaczy. Spojrzałem w prawo i od razu zauważyłem ogromne drzewo. Stało samotnie, co jeszcze bardziej potęgowało wrażenie jego wielkości. Pod nim rozciągały się wzgórza; zapewne kiedyś zielone, a teraz pokryte śniegiem.
- No cóż, podziwiam spostrzegawczość. Jak ty je wypatrzyłaś? – mówiąc to, lekko kopnąłem Jill w bok. Spojrzała na mnie chłodno i powiedziała:
- Cicho bądź, sam się włóczysz bez celu po lesie i beze mnie byś tu nie dotarł. Nie przyprowadziłam cię tu bez celu, osiołku. Ja mogę polować kiedy chcę, ale tobie kończą się zapasy, o ile dobrze pamiętam.
Miała rację. Zostało mi naprawdę niewiele jedzenia, starczyłoby go może na jeden posiłek. Nagle coś mi się przypomniało.
- Pamiętasz ten las, przez który przechodziliśmy kilka dni temu? Był zielony… - nie dokończyłem. Przerwał mi czyjś głos zza moich pleców.
- No cóż, nie bez powodu nazywamy go Zielonym Lasem. Jest magiczny. Ale tylko spróbuj coś tknąć bez pytania, Arkadia cię po prostu zabije.
Odwróciłem się. Za mną stały dwa konie, ogier i klacz. Zauważyłem też dwie sowy latające wokół nas i bandaże na boku karej klaczy. To do niej musiał należeć tamten głos; za to ciemnoszary ogier zapytał po prostu:
- Kim jesteś?
<Koryn, przyłączę się do weny, ok? A tak by the way, jestem tu nowy i na imię mi Michał. To by było na tyle... I w ogóle to op ma 650 słów :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D