poniedziałek, 26 czerwca 2017

Od Salvadora do Stelli...

Nikt nie odpowiedział na pytanie Stelli. Wszyscy skoncentrowali się na ranie Hope'a. Po chwili Daimond zaczęła nawijać:
- Potrzebne mi: bardzo długie pasma trawy, najlepiej płaskie i lepkie. Trzeba to lekko zabandażować. Dużo mięty lub lnu. Ale najlepiej tego i tego. To będzie dobre na żołądek i trawienie. Nie możesz jeść szybko i łapczywie Hope. Dziś zostaniemy tutaj. Dziś będziesz leżał. - "uff" odetchnąłem w myślach. Nie chciałem by rozgadała się na temat chorób i sposobu leczenia ich. Jednak nagle kontynuowała. - Ograniczymy Ci jedzenie mięsa, gdyż jest ciężkie na żołądek. Będziesz jadł ryby, mięte i len i pił wodę.
-Ryby? - zdziwił się Hope. - Nawet kurczaka?
- Tak- odparła.
Hope zrobił ponurą i zawiedzioną minę. Można było mieć wrażenie, że zaraz będzie koniec świata.
-Czyli co mam załatwić? - spytała Stella.
- To co powiedziałam. Powtórzyć? - uśmiechnęła się, ale raczej nie z radości. Chciała się nad nami znęcać mówiąc o chorobach, żeby miała więcej pacjentów chorych na obrzydzenie chorobami.
-NIE - huknęliśmy zgodnie.

<Stella? Pociągniesz tę historię dalej?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D