Wtem usłyszałem cichy szelest. Z zarośli wyłoniła się kocia sylwetka z błyszczącymi, zielonymi oczami. Crux przechylił łeb, po czym podszedł i położył się przy moim brzuchu.
- No, jak polowanie? - mruknąłem niechętnie. Drapieżnik westchnął tylko w odpowiedzi, opuszczając powieki. Uznałem, że najlepiej będzie zrobić to samo.
~Rano~Po rozprostowaniu kości zatrzymałem wzrok na moim towarzyszu.
- Chcesz iść ze mną?
- Czemu nie. - lekko się uśmiechnął i zeskoczył z pnia. Przeszedłem kawałek lasu spacerkiem, jednak po pewnym czasie przystanąłem i poprosiłem Cruxa, by wdrapał się na mój grzbiet. Przez kilka sekund formowałem w głowie prawidłowy obraz, po czym nastąpił pojedynczy błysk i krajobraz wokół mnie gwałtownie się zmienił. Kilkadziesiąt metrów przede mną znajdowała się granica lasu z polaną. Kot zeskoczył ze mnie na ziemię, wciągając w nozdrza nowe zapachy. Skubnąłem trochę pysznej, soczystej roślinności, gdy drapieżnik odezwał się:
- Ktoś tu jest. Idzie w naszą stronę. - nadstawiłem uszu. Wśród gęstwiny mignęła mi kara końska sylwetka. Cofnąłem się trochę. Towarzysz na rozkaz wyszedł na otwarte pole, przyjmując ni to normalną, ni to bojową postawę. Kiedy istota się zbliżyła, rozpoznałem w niej tą samą klacz z wczoraj. Na wszelki wypadek stworzyłem własną iluzję kilka metrów dalej w krzakach.
<Miiko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz