sobota, 8 lipca 2017

Od Koryna do Zary

Spojrzałem w górę. Terenis przeleciała już na drugi brzeg i wpatrywała się w coś, co zasłaniały mi skały lecz łatwo można było się domyślić co to było, mianowicie jednorożec i pies. Przetruchtałem po rzece. Dosłownie, tę umiejętność zawdzięczam mojemu żywiołowi- wodzie. Kiedy byłem już bliżej drugiego brzegu niż dalej rozłożyłem skrzydła i wzniosłem się w powietrze, ponieważ nie miałem możliwości przejścia przez wysokie kamienie. Z góry zauważyłem uciekających, kluczących po labiryncie ze skał. Dotąd nie zauważyli mnie ale kiedy tylko padł na nich mój cień, rzucili okiem w górę i skręcili biegiem w prawo, na ich nieszczęście była to droga bez wyjścia. Postanowiłem to w końcu zakończyć i dowiedzieć się czemu zwiali. Fakt, był to nasz teren ale przez wiele lat przemierzały go nieskończone ilości zwierząt, które bez problemu docierały tam gdzie chciały, a my im nie przeszkadzaliśmy. My, znaczy ja i sokolica.Kiedy koń i jego towarzysz pogalopowali do końca ślepej ,,uliczki" złożyłem skrzydła i zleciałem na dół, lądując na jedynej drodze wyjścia. Obcy rzucili się w tamtą stronę kiedy jeszcze byłem w powietrzu myśląc, że mnie prześcigną i gdy stanąłem im na drodze gwałtownie wyhamowali, niedaleko mojej osoby. Stanąłem dęba, trzymając przednie nogi przy brzuchu i machnąłem parę razy skrzydłami aby spowodować lekkie cofnięcie się nieznajomych krzycząc:
- Hola!- wycofali się pod ścianę, patrząc na mnie z niepokojem. Terenis przeleciała nad moją głową i usadowiła się na skale tuż nad koniem i psem i jęła łypać na nic jednym okiem i cicho skrzeczeć. puściłem nogi na ziemię i złożyłem skrzydła.
- Spokojnie- rzekłem uspokajającym głosem.- Czemu przez nami uciekacie?- nie spodziewali się chyba takiego rozpoczęcia rozmowy i zmieszali się nieco.
- Nie twoja sprawa- mruknął jednorożec, a po głosie poznałem, że to klacz. Domyśliłem się sam, pytałem tylko dla potwierdzenia.
- Myśleliście, że nie pozwolimy wam przejść po naszym terenie, no nie?- nie odpowiedzieli gapiąc się gdzie popadnie tylko nie na mnie. Zacząłem się niecierpliwić.
- Rany, wyluzujcie! Przecież nie chcemy wam nic zrobić. Chciałem się tylko spytać co tu robi przedstawiciel mojego gatunku. Nieczęsto zdarza się aby jakiś znalazł się na tych ziemiach.- Nadal patrzyli na mnie nieufnie ale trochę się odprężyli. Terenis przekrzywiła głowę i wbiła wzrok w karą klacz, która westchnęła.
- No dobra, powiem.- odparł jednorożec rzucając szybkie spojrzenie na wpatrującą się w nią sokolicę.

< Zara? Tobie zostawiam odpowiedź na pytanie Koryna C: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D