poniedziałek, 10 lipca 2017

Od Koryna do Zary...

Kiedy klacz zemdlała opatrzyłem jej kostkę i większe rany, które powstały w wyniku obcierania się o ostre kamienie w trakcie upadku. Jęknęła głośno parę razy ale w końcu ucichła. Pies, który był jej daimonem nie odstępował jej na krok, z niepokojem przyglądając się mojej pracy. Terenis przysiadła na skale i obserwowała nas z góry, raz na jakiś czas przeciągle skrzecząc. Nie miałem bandaży, trzeba więc było przewiązać jej nogę długimi i elastycznymi liśćmi rosnącymi w małych skupiskach wokół nas. Wysłałem po nie psa, a kiedy z ociąganiem poszedł wypełnić moje polecenie zacząłem bacznie przyglądać się mojemu pacjentowi. Coś w mojej pamięci dawało mi znać, że kiedyś już miałem z nią styczność. Zacząłem usilnie myśleć aż w końcu doznałem olśnienia. Słyszałem o niej i o jej daimonie. Parę miesięcy temu, na mój teren wpadło troje obcych koni przeszukując go od południa na północ, od zachodu na wschód jakby czegoś szukali. Na ostatek złożyli mi wizytę i jęli wypytywać czy nie widziałem karego jednorożca oraz brązowego psa. Dowiedziałem się od nich, że byli oni sprawcami licznych drobnych kradzieży. Domyśliłem się, że była to policja. Kiedy po raz trzeci powiedziałem, że nigdy nie widziałem szukanych oświadczyli iż kłamię i zaczęli mocno okazywać m swoje niezadowolenie wyrzutami i bardzo nieuprzejmym zachowaniem w stosunku do mnie. Zdenerwowałem się i ,,wyprosiłem ich za drzwi". Od tamtego czasu już mnie nie odwiedzali lecz mogłem być pewnym, że nie darzą mnie przychylnością i nie mówią o mnie dobrze. Szczerze, to miałem to gdzieś, bo to mój teren i nie mieliby prawa mi robić nieprzyjemności i karać za prawdomówność. Na szczęście nie wiedzieli, że podrobiłem w swoim życiu parę pieczęci lecz dobrze o to zadbałem i nikt nie mógłby mi tego zarzucać gdyż usunąłem wszystkie dowody, a świadków nie było. Uśmiechnąłem się pod nosem. A więc to oni! Oczywiście, że nie wydam ich tym ,,strażnikom prawa", bo to nie w moim stylu, a nie chciałbym tych policjantów więcej na oczy widzieć. Zamilczałem to jednak przed psem i postanowiłem, że powiem to później. Towarzysz jednorożca wrócił i wręczył mi rośliny. Dość szybko uporałem się z owinięciem nimi kostki klaczy. Nie odzyskała przytomności, postanowiłem więc poczekać do tego czasu i pomóc jej w razie potrzeby. Słońce powoli zaczęło zniżać się coraz bardziej aż w końcu ostatkiem sił wisiało na niebie tuż nad horyzontem. Wtedy jednorożec gwałtownie otworzył oczy i przebiegł po mnie zdezorientowanym spojrzeniem. Próbował się podnieść lecz nie miał na to jeszcze siły, a to, że opatrzyłem mu nogę nie oznaczało, że od razu wszystko się zagoi.
- Leż.- rzuciłem tonem nieznoszącym sprzeciwu i położyłem się obok. Klacz opadła na ziemię i westchnęła. Pies podszedł do niej i zaczęli po cichy rozmawiać. Nie przeszkadzałem im, byli przecież najlepszymi przyjaciółmi. Zapadła cisza, słychać było tylko plusk rzeki w górze. Teraz nadeszła odpowiednia chwila.
- To wy- oznajmiłem bez ceregieli patrząc im za zmianę w oczy. Spuścili wzrok gapiąc się w ziemię.- Parę miesięcy temu była u mnie policja i dokładnie mi was opisała. Ale nie martwcie się, nie wydam im was.- podnieśli głowy kierując na mnie zdziwiony wzrok.
- Serio?- spytał pies, a ja kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się lekko.
- Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, a sam w moim życiu złamałem parę razy prawo. Nie musicie się więc nas obawiać.Chciałbym teraz usłyszeć wasze imiona, a w zamian wy usłyszycie nasze.- Spojrzeli po sobie.
- Zara- rzuciła klacz.
- Sir Spląt.- pies również wypowiedział swoje imię. Kiwnąłem głową w zamyśleniu.
- Mnie nazwano Koryn, a to Terenis.- dokonałem prezentacji. Sokolica zleciała na mój grzbiet lekko gniotąc go swoimi szponami. Przyzwyczaiłem się do tego uczucia, w końcu znałem ją już parę lat.
- A teraz wyluzujcie i spróbujcie się przespać.- nie wiem czy poszli za moją radą ale sam wstałem, odszedłem trochę dalej i z powrotem się ułożyłem. Chciałem mieć trochę miejsca na skrzydła. Mój daimon znów wzleciał w powietrze. Zamknąłem oczy. Może nie do końca ufałem moim nowym towarzyszom ale sen mam lekki, więc gdyby próbowali coś zmalować z pewnością bym się obudził.

<Zara?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D