czwartek, 10 listopada 2016

Od Kosariusa...

Pegaz otworzył leniwie jedno oko, a zaraz potem drugie. Ciężko westchnął w myślach i powoli podniósł się na nogi. Potrząsał kolejno każdą z nich aby przywrócić krążenie, ponieważ zasnął z nogami podwiniętymi pod brzuchem co zbyt wygodne nie było. Zobaczył , że Kastoro też już nie śpi. Najprawdopodobniej wstała o świcie jak to ona. Nie była podobna do innych lwów, przynajmniej w tym względzie. Stella rozmawiała ze swoim daimonem, a po chwili wybuchnęła śmiechem do którego dołączył też dingo. Salvador rzucał się przez sen, a Daimond spała przy jego głowie.
-Nieeeeeeeeeeeee-Nagle Salvador obudził się. Szybko wstał i rozejrzał się na boki jakby obawiał się, że ktoś zaraz ich zaatakuje. Gdy krzyknął Daimond aż podskoczyła, bo wrzasnął jej do ucha.
Czarny pegaz podszedł do sleipnira.
-Co Ci się śniło? Pewnie jakiś koszmar?-zapytany kiwnął głową.
-O Karano.... i Daimond...-poszukał wzrokiem likaony i jakby trochę się uspokoił. Stella wraz z Hope właśnie szła w ich kierunku. Sleipnir spojrzał na nią i zaraz jego oczy napełniły się gniewem. Pegaz przeniósł wzrok na Stellę ale zaraz zrozumiał na co Salvador się patrzył. 
-Uwaga!-krzyknął do klaczy i jej zwierzęcia którzy natychmiast się odwrócili. Niedaleko nich stał ogromny jastrząb który uparcie wpatrywał się w Salvadora. Jego zakrzywiony dziób i ostre pazury robiły imponujące wrażenie lecz oczy wskazywały jednoznacznie, że nie ma dobrych zamiarów.
-Długośmy się nie widzieli Salvadorze-zaczął się chrapliwie śmiać.
-To Karano! Uciekajcie!- Krzyknął sleipnir i stanął dęba młócąc czterema nogami w powietrzu. Jastzrąb wydał z siebie przeciągły skrzek i skoczył na Salvadora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

REMONT!

TAK, WIEM, wygląda to tragicznie, ale to tylko remont:D